Tytuł: Przychylność losu?
Typ: One Shot
Gatunek: yaoi, fluff
Paring: SuHope
Gatunek: yaoi, fluff
Paring: SuHope
Bohaterowie: Suga, J-Hope
Długość: 1068 słów
A/N: Zamówiony ff dla Satsu! Jest to opowiadanie o dość prostej formie. Nie mam w nim nic zaskakującego - każdy z łatwością może domyśleć się jak się on skończy. Jednak chcę nim pokazać, że często to nie sam los, a właśnie my, kształtujemy naszą rzeczywistość :) Miłego czytania^^
Zabawne jak czasem mamy coś pod nosem a tego nie widzimy. Być może to przez
nasze ludzkie niedoskonałości, ale wiem, że nie mogę tak po prostu
usprawiedliwiać swojej głupoty. Teraz już prawdopodobnie jest za późno by
cokolwiek naprawić, ale chcę ci podziękować, że powiedziałeś mi o tym prosto w
twarz. Nie jestem pewien czy dałbym wtedy rade zrobić to samo. Teraz jednak
wiem. Jestem na 100% pewny, że kocham cię. KOCHAM cię Suga. Przepraszam, ale
nigdy nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo jestem w stanie się w kimś zakochać,
nie zauważyłem kiedy przekroczyłeś linie po między przyjacielem a osobą, która
jest dla mnie wszystkim. Gdybym mógł cię teraz zobaczyć na pewno bym ci o tym
powiedział. Ale niestety ty odszedłeś, zostawiłeś samego, cierpiącego. Wiem
dobrze, że na to zasłużyłem. To, co ty musiałeś czuć było zapewne o wiele
gorsze...
~*~*~
- Przepraszam, mogę przejść?! - krzyknął J-Hope. Podniósł głos jednak nie w
celu wywarcia na kimś presji, a tylko po to by jego głos mógł być słyszalny na
tle głośnej muzyki lecącej z głośników. Znajdował się właśnie w klubie "Star"
na jednej z cowieczornych imprez. Nie przyszedł jednak się zabawiać i tańczyć
przez długie godziny. Sam jego zwyczajny ubiór na to wskazywał, bo w końcu jak
jasne jeansy i szary T-shirt z jakimś niewyraźnym napisem mógł mówić "dziś
jestem wolny jak ptak, dla mnie nie ma ograniczeń!". Przepuszczony przez
tłum doszedł do baru i zamówili drinka. Nie miał zamiaru się też dziś upić -
pojawił się tu tylko po to by przestać myśleć o Nim. Minął już rok odkąd Suga
opuścił go, pozostawiając samemu sobie ze swoją miłością do niego. Hoseok prowadził
normalne, niczym nieróżniące się życie od wielu innych Koreańczyków w jego
wieku. Gdy poznał Min jego świat był wspaniały i kolorowy, często żartował (a
nawet robił z siebie debila), uśmiech na jego twarzy gościł 24h na dobę. Jednak
w tej chwili starał się żyć szaro. Miał nadzieję, że uda mu się kiedyś zapomnieć
o przeszłości, los jednak szykował dla niego niespodziankę.
Siedział pijąc swój napój, nie raz ktoś podszedł do niego i zagadał
on jednak sprawiał ich krótkimi odpowiedziami. Być może porozmawianie z kimś
zajęłoby jego mózg od dręczących go myśli, pozostaje tylko pytanie czy on
naprawdę tego chciał... Siedząc już godziną przy ladzie do jego uszu
doleciał znajomy głos. Podniósł głowę znad szklanki by dostrzec osobę, która do
niego mówi. Zajęło mu chwile zanim zorientował się, że to nie osoba a dźwięk
wychodzący z głośników, który zwracał się do publiczności. Automatycznie
spojrzał w stronę sceny, na której znajdował się jakiś raper. Hoseok przymrużył
lekko oczy by zobaczyć twarz trzymającego za mikrofon, niestety dym i migoczące
światła uniemożliwiły mu zobaczenia czegoś więcej od niskiej, ale wspaniale
zbudowanej sylwetki.
- Idę - westchnął sam do siebie płacąc za drinka i wstając od lady. Zmierzał szybkim krokiem w stronę wyjścia, miał ochotę znaleźć się w swoim domu.
Gdy już przedarł się przez większa część tłumu jego wzrok przejechał po scenie, szybko jednak tam wróciłby uświadomić umysłowi, że to, co widzi jest prawdą.
Na samym środku podestu stał on. Suga. Przejęty, prawdopodobnie tym, że słucha go wiele ludzi, rapował swoje własne piosenki. Robił to naprawdę dobrze.
Mimo iż nie widzieli się rok, Suga w ogóle się nie zmienił, każdy szczegół pozostał w nim taki sam, jaki był. Jego blada twarz była tak samo piękna, jego szczupłe ciało (a zwłaszcza nogi, które mogła mu pozazdrościć nie jedna dziewczyna) tak samo wspaniałe i ten akcent, który J-Hope tak lubił, też pozostał niezmienny... Pewnie myślicie teraz, że nasz wspaniały główny bohater podejdzie do swojego przyjaciela, zostaną razem i wszystko zakończy się happy endem~ niestety ludzie zawsze byli, są i będą wielką nieodgadnioną zagadką i działają wszystkimi emocjami na raz.. Tak właśnie nasz wspaniały główny bohater wybiegł z klubu i zaczął zmierzać w kierunku swojego domu. Być może zrobił to ze strachu, z zaskoczenia, z niewiedzy, co ma robić, a może z głupoty. Nie wiem. Wiem tylko, że przez całą drogę, którą przemierzał miał łzy w oczach, a później też na policzkach. Myślał o wszystkim, jednocześnie mając pustkę w głowie. Nie wiedział, co ma robić. Był zły na siebie, że wyszedł z klubu, ale nie zamierzał tam wrócić.
- Idę - westchnął sam do siebie płacąc za drinka i wstając od lady. Zmierzał szybkim krokiem w stronę wyjścia, miał ochotę znaleźć się w swoim domu.
Gdy już przedarł się przez większa część tłumu jego wzrok przejechał po scenie, szybko jednak tam wróciłby uświadomić umysłowi, że to, co widzi jest prawdą.
Na samym środku podestu stał on. Suga. Przejęty, prawdopodobnie tym, że słucha go wiele ludzi, rapował swoje własne piosenki. Robił to naprawdę dobrze.
Mimo iż nie widzieli się rok, Suga w ogóle się nie zmienił, każdy szczegół pozostał w nim taki sam, jaki był. Jego blada twarz była tak samo piękna, jego szczupłe ciało (a zwłaszcza nogi, które mogła mu pozazdrościć nie jedna dziewczyna) tak samo wspaniałe i ten akcent, który J-Hope tak lubił, też pozostał niezmienny... Pewnie myślicie teraz, że nasz wspaniały główny bohater podejdzie do swojego przyjaciela, zostaną razem i wszystko zakończy się happy endem~ niestety ludzie zawsze byli, są i będą wielką nieodgadnioną zagadką i działają wszystkimi emocjami na raz.. Tak właśnie nasz wspaniały główny bohater wybiegł z klubu i zaczął zmierzać w kierunku swojego domu. Być może zrobił to ze strachu, z zaskoczenia, z niewiedzy, co ma robić, a może z głupoty. Nie wiem. Wiem tylko, że przez całą drogę, którą przemierzał miał łzy w oczach, a później też na policzkach. Myślał o wszystkim, jednocześnie mając pustkę w głowie. Nie wiedział, co ma robić. Był zły na siebie, że wyszedł z klubu, ale nie zamierzał tam wrócić.
~*~*~
Następnego dnia o tej samej porze postanowił wrócić do klubu. Miał nadzieję,
że uda mu się zobaczyć swojego przyjaciela i odważy się do niego podejść.
Musiał to zrobić, inaczej nigdy więcej nie podarowałby sobie tego. Czekał dziś
jednak na marne. Dziś i przez kolejne dni. Tak - codziennie wieczór za
wieczorem, był w klubie, stojąc przed samą sceną, nie mogąc uwierzyć, że
przegapił jedyną okazję, jaką miał. Dziś jednak usiadł przy ladzie tak samo jak
ostatnio. Postanowił zamówić alkohol, chciał pogrążyć w czymś swój smutek.
- Mogę się do siąść? - Usłyszał trochę zachrypnięty głos. Już miał odpowiedzieć,
że nie ma ochoty na towarzystwo kiedy to kątem oka dostrzegł, że osoba stojąca
przy nim to Suga. Jego oczy powiększyły się natychmiastowo i rzuciwszy się w
ramiona zaczął pytać jak go znalazł w tym tłumie osób, które są w soboty w
klubie.
- Dostrzegłem cię już tydzień temu, gdy występowałem na scenie, jednak, gdy
skończyłem nie mogłem cię znaleźć. Jednak dziś.. wahałem się czy powinienem do
ciebie podejść... To, co się wydarzyło rok temu.. Ale nie musisz się tym przejmować, zapomnij o
tamtych zdarzeniach, proszę, przyjaźnijmy się znowu - Uśmiech na jego twarzy
był taki wspaniały. Brakowało mi go w moim życiu. Nie zastanawiając
odpowiedziałem
- Ale ja nie chcę zapominać. Suga, byłeś i zawsze będziesz na pierwszym miejscu w moim życiu. Kocham cię.
----------
Życie naszych wspaniałych bohaterów toczyło się już dobrze. Mogłoby się zdawać, że los był dla nich szczęśliwy pozwalając im być w tym samym czasie w tym samym klubie. Prawda jest jednak trochę inna niż wam się zdaje. Suga usuwając się z życia Hoseoka, tak naprawdę nigdy tego nie zrobił. Zamieszkał niedaleko niego, zaczął chodzić do pracy znajdującej się tuż obok pracy J Hope. Można powiedzieć, że był jego aniołem stróżem. Gdy dostrzegł, że w życiu swojego przyjaciela robi się źle i przychodzi na imprezy by zapomnieć o czymś postanowił się ujawnić. Inaczej nie mógłby z nim porozmawiać. Przekupił właściciela 'Star' i rapował na scenie własnoręcznie napisaną przez siebie piosenkę, jednak przerwał w połowie, gdy zobaczył, że Hoseok wychodzi i pobiegł zobaczyć czy nic mu nie jest. Przez zostawienie publiczności Min musiał zapłacić, inaczej nie miał wstępu do klubu. A że pracuje za marne grosze musiał przez tydzień zostawać po godzinach.
- Ale ja nie chcę zapominać. Suga, byłeś i zawsze będziesz na pierwszym miejscu w moim życiu. Kocham cię.
----------
Życie naszych wspaniałych bohaterów toczyło się już dobrze. Mogłoby się zdawać, że los był dla nich szczęśliwy pozwalając im być w tym samym czasie w tym samym klubie. Prawda jest jednak trochę inna niż wam się zdaje. Suga usuwając się z życia Hoseoka, tak naprawdę nigdy tego nie zrobił. Zamieszkał niedaleko niego, zaczął chodzić do pracy znajdującej się tuż obok pracy J Hope. Można powiedzieć, że był jego aniołem stróżem. Gdy dostrzegł, że w życiu swojego przyjaciela robi się źle i przychodzi na imprezy by zapomnieć o czymś postanowił się ujawnić. Inaczej nie mógłby z nim porozmawiać. Przekupił właściciela 'Star' i rapował na scenie własnoręcznie napisaną przez siebie piosenkę, jednak przerwał w połowie, gdy zobaczył, że Hoseok wychodzi i pobiegł zobaczyć czy nic mu nie jest. Przez zostawienie publiczności Min musiał zapłacić, inaczej nie miał wstępu do klubu. A że pracuje za marne grosze musiał przez tydzień zostawać po godzinach.
jeju, jakie słodkie i podoba mi się pomysł, niby prosty, ale fajnie się to czyta. trochę mało jsugi na polskich stronach, więc cieszę się, że tutaj trafiłam ~!
OdpowiedzUsuńhwaiting i dużo weny
zapraszam również do siebie: http://youre-my-lovesick.blogspot.com/
Witaj,
OdpowiedzUsuńDodałam Cię do listy opowiadań na moim blogu its-just-bts.blogspot.com.
Ten komentarz ma Cię tylko o tym poinformować, więc jeżeli uznasz to za spam, to śmiało możesz go usunąć ;)
Ow~ Slodziutko^^
OdpowiedzUsuńFajnie napisany shocik, mimo, ze krociutki, przyjemnie sie go czytalo, a ten ostatni dopisek o Sudze ♥ ^^
Czekam na kolejny wpis^.-
Weny zycze!
Kiri^^