piątek, 18 lipca 2014

Przychylność losu?






Tytuł:
Przychylność losu?
Typ: One Shot
Gatunek: yaoi, fluff
Paring: SuHope
Bohaterowie: Suga, J-Hope
Długość: 1068 słów
A/N: Zamówiony ff dla Satsu! Jest to opowiadanie o dość prostej formie. Nie mam w nim nic zaskakującego - każdy z łatwością może domyśleć się jak się on skończy. Jednak chcę nim pokazać, że często to nie sam los, a właśnie my, kształtujemy naszą rzeczywistość :) Miłego czytania^^


Zabawne jak czasem mamy coś pod nosem a tego nie widzimy. Być może to przez nasze ludzkie niedoskonałości, ale wiem, że nie mogę tak po prostu usprawiedliwiać swojej głupoty. Teraz już prawdopodobnie jest za późno by cokolwiek naprawić, ale chcę ci podziękować, że powiedziałeś mi o tym prosto w twarz. Nie jestem pewien czy dałbym wtedy rade zrobić to samo. Teraz jednak wiem. Jestem na 100% pewny, że kocham cię. KOCHAM cię Suga. Przepraszam, ale nigdy nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo jestem w stanie się w kimś zakochać, nie zauważyłem kiedy przekroczyłeś linie po między przyjacielem a osobą, która jest dla mnie wszystkim. Gdybym mógł cię teraz zobaczyć na pewno bym ci o tym powiedział. Ale niestety ty odszedłeś, zostawiłeś samego, cierpiącego. Wiem dobrze, że na to zasłużyłem. To, co ty musiałeś czuć było zapewne o wiele gorsze...
~*~*~
- Przepraszam, mogę przejść?! - krzyknął J-Hope. Podniósł głos jednak nie w celu wywarcia na kimś presji, a tylko po to by jego głos mógł być słyszalny na tle głośnej muzyki lecącej z głośników. Znajdował się właśnie w klubie "Star" na jednej z cowieczornych imprez. Nie przyszedł jednak się zabawiać i tańczyć przez długie godziny. Sam jego zwyczajny ubiór na to wskazywał, bo w końcu jak jasne jeansy i szary T-shirt z jakimś niewyraźnym napisem mógł mówić "dziś jestem wolny jak ptak, dla mnie nie ma ograniczeń!". Przepuszczony przez tłum doszedł do baru i zamówili drinka. Nie miał zamiaru się też dziś upić - pojawił się tu tylko po to by przestać myśleć o Nim. Minął już rok odkąd Suga opuścił go, pozostawiając samemu sobie ze swoją miłością do niego. Hoseok prowadził normalne, niczym nieróżniące się życie od wielu innych Koreańczyków w jego wieku. Gdy poznał Min jego świat był wspaniały i kolorowy, często żartował (a nawet robił z siebie debila), uśmiech na jego twarzy gościł 24h na dobę. Jednak w tej chwili starał się żyć szaro. Miał nadzieję, że uda mu się kiedyś zapomnieć o przeszłości, los jednak szykował dla niego niespodziankę.
  Siedział pijąc swój napój, nie raz ktoś podszedł do niego i zagadał on jednak sprawiał ich krótkimi odpowiedziami. Być może porozmawianie z kimś zajęłoby jego mózg od dręczących go myśli, pozostaje tylko pytanie czy on naprawdę tego chciał...  Siedząc już godziną przy ladzie do jego uszu doleciał znajomy głos. Podniósł głowę znad szklanki by dostrzec osobę, która do niego mówi. Zajęło mu chwile zanim zorientował się, że to nie osoba a dźwięk wychodzący z głośników, który zwracał się do publiczności. Automatycznie spojrzał w stronę sceny, na której znajdował się jakiś raper. Hoseok przymrużył lekko oczy by zobaczyć twarz trzymającego za mikrofon, niestety dym i migoczące światła uniemożliwiły mu zobaczenia czegoś więcej od niskiej, ale wspaniale zbudowanej sylwetki.
- Idę - westchnął sam do siebie płacąc za drinka i wstając od lady. Zmierzał szybkim krokiem w stronę wyjścia, miał ochotę znaleźć się w swoim domu.
Gdy już przedarł się przez większa część tłumu jego wzrok przejechał po scenie, szybko jednak tam wróciłby uświadomić umysłowi, że to, co widzi jest prawdą.
Na samym środku podestu stał on. Suga. Przejęty, prawdopodobnie tym, że słucha go wiele ludzi, rapował swoje własne piosenki. Robił to naprawdę dobrze.
Mimo iż nie widzieli się rok, Suga w ogóle się nie zmienił, każdy szczegół pozostał w nim taki sam, jaki był. Jego blada twarz była tak samo piękna, jego szczupłe ciało (a zwłaszcza nogi, które mogła mu pozazdrościć nie jedna dziewczyna) tak samo wspaniałe i ten akcent, który J-Hope tak lubił, też pozostał niezmienny... Pewnie myślicie teraz, że nasz wspaniały główny bohater podejdzie do swojego przyjaciela, zostaną razem i wszystko zakończy się happy endem~ niestety ludzie zawsze byli, są i będą wielką nieodgadnioną zagadką i działają wszystkimi emocjami na raz.. Tak właśnie nasz wspaniały główny bohater wybiegł z klubu i zaczął zmierzać w kierunku swojego domu. Być może zrobił to ze strachu, z zaskoczenia, z niewiedzy, co ma robić, a może z głupoty. Nie wiem. Wiem tylko, że przez całą drogę, którą przemierzał miał łzy w oczach, a później też na policzkach. Myślał o wszystkim, jednocześnie mając pustkę w głowie. Nie wiedział, co ma robić. Był zły na siebie, że wyszedł z klubu, ale nie zamierzał tam wrócić.
~*~*~
Następnego dnia o tej samej porze postanowił wrócić do klubu. Miał nadzieję, że uda mu się zobaczyć swojego przyjaciela i odważy się do niego podejść. Musiał to zrobić, inaczej nigdy więcej nie podarowałby sobie tego. Czekał dziś jednak na marne. Dziś i przez kolejne dni. Tak - codziennie wieczór za wieczorem, był w klubie, stojąc przed samą sceną, nie mogąc uwierzyć, że przegapił jedyną okazję, jaką miał. Dziś jednak usiadł przy ladzie tak samo jak ostatnio. Postanowił zamówić alkohol, chciał pogrążyć w czymś swój smutek.
- Mogę się do siąść? - Usłyszał trochę zachrypnięty głos. Już miał odpowiedzieć, że nie ma ochoty na towarzystwo kiedy to kątem oka dostrzegł, że osoba stojąca przy nim to Suga. Jego oczy powiększyły się natychmiastowo i rzuciwszy się w ramiona zaczął pytać jak go znalazł w tym tłumie osób, które są w soboty w klubie.
- Dostrzegłem cię już tydzień temu, gdy występowałem na scenie, jednak, gdy skończyłem nie mogłem cię znaleźć. Jednak dziś.. wahałem się czy powinienem do ciebie podejść... To, co się wydarzyło rok temu..  Ale nie musisz się tym przejmować, zapomnij o tamtych zdarzeniach, proszę, przyjaźnijmy się znowu - Uśmiech na jego twarzy był taki wspaniały. Brakowało mi go w moim życiu. Nie zastanawiając odpowiedziałem
- Ale ja nie chcę zapominać. Suga, byłeś i zawsze będziesz na pierwszym miejscu w moim życiu. Kocham cię.

----------

Życie naszych wspaniałych bohaterów toczyło się już dobrze. Mogłoby się zdawać, że los był dla nich szczęśliwy pozwalając im być w tym samym czasie w tym samym klubie. Prawda jest jednak trochę inna niż wam się zdaje. Suga usuwając się z życia Hoseoka, tak naprawdę nigdy tego nie zrobił. Zamieszkał niedaleko niego, zaczął chodzić do pracy znajdującej się tuż obok pracy J Hope. Można powiedzieć, że był jego aniołem stróżem. Gdy dostrzegł, że w życiu swojego przyjaciela robi się źle i przychodzi na imprezy by zapomnieć o czymś postanowił się ujawnić. Inaczej nie mógłby z nim porozmawiać. Przekupił właściciela 'Star' i rapował na scenie własnoręcznie napisaną przez siebie piosenkę, jednak przerwał w połowie, gdy zobaczył, że Hoseok wychodzi i pobiegł zobaczyć czy nic mu nie jest. Przez zostawienie publiczności Min musiał zapłacić, inaczej nie miał wstępu do klubu. A że pracuje za marne grosze musiał przez tydzień zostawać po godzinach.

Powrót do pisania + brak zakładki 'zamówienia'

Chciałbym przeprosić za moją (dość długą) nieobecność. Już zaraz wezmę się do pisania kolejnego opowiadania, jednak po pewnych doświadczeniach chciałabym ogłosić że na tym blogu nie będzie zakładki 'zamowienia' - spowodowane jest to tym iż nie zbyt umiem pisać historii pod jakieś osoby, znacznie łatwiej jest mi najpierw wymyślić wątek a dopiero potem wybierać osoby które by do niego pasowało c: Oczywiście już zamówione ff (było ich trzy) zrealizuje w najbliżym czasie. Jeszcze raz bardzo przepraszam i wracam do roboty! :D